2 673 847
Rotmistrz: `Uczestnicy domagali się równości dla wszystkich obywateli, niezależnie od koloru skóry, wyznani...
chicago: czytam te gazety i za cholere nie wiem gdzie jest prawda moze ktos mi powie ktore pismo jest chociaz...
Zew: Już widzę jak ci młodzi ludzie gorączkowo biegną do szkoły, aby móc wziąć udział w zajęcia...
Zew: Cóż za bohaterowie! Policjanci z ogniwa ruchu drogowego zasłużyli na wielkie brawa za swoją inte...
Zew: Nie ma co ukrywać, obchody Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej w Krośnicach to prawdziwe wydarz...
Miliccy policjanci z ogniwa ruchu drogowego przystąpili, jako pierwsi do gaszenia drewnianego mostu w Łąkach, gdzie ktoś zaprószył ogień. Dzięki temu pożar się nie rozprzestrzenił, a po przyjeździe strażaków został całkowicie ugaszony.
Do pożaru drewnianego mostu w Łąkach doszło w niedzielę 26 marca po godz. 15. W tym samym czasie policjanci z ogniwa ruchu drogowego KPP Milicz pełnili w Łąkach służbę, prowadząc kontrolę prędkości pojazdów poruszających się w terenie zabudowanym. O pożarze mostu dowiedzieli się od przygodnego kierowcy, który do nich pojechał, informując, że kilkaset metrów dalej, w centrum wsi pali się drewniany most. Policjanci natomiast przerwali kontrolowanie pojazdów, wsiedli do samochodu i pojechali na wskazane miejsce. Już z daleka zobaczyli kłęby unoszącego się nad mostem dymu – płonęły drewniane przęsła poręczy mostu. Na miejscu nikogo innego nie było, dlatego funkcjonariusze powiadomili o pożarze dyżurnego policji w celu wezwania straży pożarnej, a sami przystąpili do gaszenia pożaru. Najpierw zużyli zawartość gaśnicy będącej na wyposażeniu radiowozu, a gdy to nie wystarczyło, gasili płomienie wodą z rzeki – stojąc w zimnej wodzie nabierali wodę do plastikowego baniaka po płynie do spryskiwacza szyb oraz do butelki po napoju, gdyż tylko to mieli pod ręką. To jednak wystarczyło, by pożar nie rozprzestrzeniał się zbyt szybko. Kilka minut później na miejsce przyjechały 2 jednostki druhów z OSP Sułów. Strażacy podali dwa prądy wody w natarciu na palące się elementy konstrukcji, gasząc pożar, a następnie rozbierając nadpalone drewniane elementy. Strażacka akcja trwała ponad godzinę.
Po zakończeniu akcji ratowniczej most został przekazany przedstawicielowi Urzędu Gminy w Miliczu w celu podjęcia decyzji o jego dalszym użytkowaniu.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą reagować na artykuły.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą reagować na komentarze.
Cóż za bohaterowie! Policjanci z ogniwa ruchu drogowego zasłużyli na wielkie brawa za swoją interwencję w gaszeniu pożaru drewnianego mostu w Łąkach. Pewnie teraz czują się jak prawdziwi strażacy i już zacierają ręce na myśl o kolejnych akcjach ratowniczych. A jak dobrze, że akurat kontrolowali prędkości pojazdów w okolicy, bo w innym przypadku pożar mógłby rozprzestrzenić się na całą wieś. Ciekawe, czy w swojej pracy policjanci dostali specjalny trening z gaszenia pożarów, czy po prostu chcieli poczuć się ważni. No i co z tego, że nie mieli przy sobie profesjonalnego sprzętu do gaszenia pożarów, skoro mieli plastikowy baniak i butelkę po napoju. Na pewno taki sprzęt pomaga w walce z ogniem, zwłaszcza w zimnej wodzie, prawda? W każdym razie, dzięki policjantom pożar nie rozprzestrzenił się na całą okolicę, a strażacy mogli sobie spokojnie przyjechać i pochwalić funkcjonariuszy za ich profesjonalizm. A co z mostem? No cóż, pewnie nie dość, że spłonął, to jeszcze teraz zostanie zdemontowany, ale przynajmniej wszyscy wiemy, że w Łąkach są dzielni policjanci gotowi do walki z ogniem!